Open Office - Lublin

Open office

Dominika Zamara - Europejski Festiwal Smaku - Lublin

Tak.. Open Office. To nie tylko darmowy program biurowy ale też styl aranżacji wnętrza. Taki właśnie open office miałem w Lublinie w przerwie pomiędzy próbami, przymiarkami a koncertem i wywiadami.

Może zacznę od początku.. Organizowany przez miasto Lublin Europejski Festiwal Smaku to uczta nie tylko dla podniebienia ale i duszy. W jaki to magiczny sposób? Otóż jednym z ważnych punktów imprezy był koncert sopranistki operowej Dominiki Zamary z którą współpracuję od pewnego czasu…

Generalnie cały wrzesień to ciekawa gama serii nieoczekiwanych wydarzeń ale o tym innym razem…

Europejski Festiwal Smaku trwał cały tydzień, ja byłem na jego końcówce i nie ukrywam że na tej, na której mi najbardziej zależało. Może jeszcze inaczej… Po co ja tam pojechałem? Jak wspomniałem wcześniej współpracuję z Dominiką – artystką która w całości poświęciła się operze a ja robię dla niej zdjęcia i od niedawna film.

W czwartek zakwaterowałem się w apartamencie Olejna na starówce i bez chwili wytchnienia zebrałem sprzęt i poleciałem na przymiarkę sukni którą Dominika miała założyć następnego dnia. To nie pierwsza lepsza suknia, jest z epoki renesansu. Długa czarna, ciężka z grubego materiału z białymi wstawkami, jest idealna.

Teraz czeka nas krótka przerwa, dobry czas aby porozmawiać spokojnie w cichym miejscu zanim zacznie się wywiad w Trybunale Korony i próba w Bazylice u Dominikanów. Po całym dniu biegania z aparatem i kamerą miałem chwilę aby odetchnąć w apartamencie. Przytulne miejsce w kamienicy przy Noworybnej a zwłaszcza łóżko odcięło mnie szybko… Zasnąłem przed komputerem, nie dokończyłem pracy. Poranek okazał się nie taki wczesny było już dosyć późno a o 11 miałem zwolnić apartament. Szybki start, pakowanie i kilka chwil później siedziałem w cieniu przed apartamentem z całym sprzętem. Najchętniej zaniósłbym wszystko do samochodu ale nie czułem się komfortowo zostawiając tyle sprzętu w samochodzie bez opieki. Z drugiej strony siedzenie z tym wszystkim na ulicy to też nic dobrego… Ale tu był cień i nawet było trochę chłodno. Przesiedziałem tak 2h i poddałem się. Zaniosłem wszystko do samochodu w którym już był piekarnik… Na szczęście dogadałem się ze Strażą Miejską i wjechałem na stare miasto prosto pod Bazylikę.

Koncert był niesamowity, żałuję tylko że nie miałem chwili aby w spokoju usiąść i posłuchać jak energia niesie się po wnętrzach Bazyliki. Jeszcze przyjdzie na to czas… 

K.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *